Przedstawienie
Witajcie, jestem kobietą, mam aktualnie 27 lat. Czego się wam nie przedstawie chociażby z imienia ? Myślę, że na to przyjdzie odowiedni moment. Jako, że moje życie odkąd skończyłam 17 lat diametralnie sie zmienia i pnie w nie najlepszą stronę, potrzebuję się chyba komuś wygadać, poznać opinie innych na dany temat, może spotkam się z hejtem ( w tych czasach to jest normalne ) a może ktoś poprostu postara się mnie też zrozumieć, może był w podobnej sytuacji i boi się co powiedzą ludzie. Jestem ciekawa jak ludzie postrzegają niektóre sytuacje w otaczającym nas teraz świecie, gdzie pełno jest nienawiści i każdy potrafi tylko kopać pod kimś dołki.
Pochodze z bardzo małej miejscowości, wszyscy tu praktycznie się znają, nie jest to wieś choć można by ją tak nazwać ze to taka duża wieś. Wszystko zaczęło się w szkole średniej, wiadomo każdy poznaje tam swoje wielkie miłości, pierwsze pocałunki i rozstania. Każdy przeżywa to na swój sposób. Jako każda normalna dziewczyna bo wtedy ciężko jest nazwać dziewczynkę kobietą, i ja swoje w życiu przeżyłam. Poznałam wielu ciekawych ludzi, miłość nie jedną ale tą prawdziwą tylko jedną. Zanim jednak poznałam swoją Pierwsza miłość miałam już na głowie i w sobie całkiem inne zmartwienia, okazało się, że jestem w ciąży, z chłopakiem, który jak sam twierdził wtedy dziecko jest nie jego, że to nie możliwe, przecież to byl pierwszy raz i odrazu wpadka? No tak sama byłam zaskoczona jak się dowiedziałam, ale Pani Ginekolog wtedy odpowiedziała że zdarza się, że w jednym na milion przypadków zdarza się taka wpadka. I co ? Trzeba było sobie z tym poradzić chociażby psychicznie, ja mając 17 lat, ucząca się przyszła matka. Ojciec dziecka nawet załatwił jakieś tabletki na poronienie tak bardzo nie chciał też w tak młodym wieku zostać ojcem. Tabletki wziełam, ale po drodze do domu wyrzuciłam je do kosza, nie byłam w stanie sobie wyobrazić tego jak mialabym to niby zrobić... Jemu na drugi dzień oczywiście napisałam ze wziełam tabletki, że bardzo źle się czuje i że zaczełam czuć się jakby mi okres miał wrócić (poczytałam oczywiście na internecie o tym jak wygląda poronienie). Uwierzył we wszystko. Jednak nastepnego dnia, faktycznie źle sie poczułam, nie poszłam na zajęcia do szkoły, cały dzień przeleżałam w łóżku, a wieczorem zaczeło się, zaczełam się czuć tak jak mu to opisałam dzień wczesniej, myślałam że przecież to jest nie możliwe, przecież nie wziełam żadnej z tych tabletek ani nic więc co się może ze mną dziać ? Mama, pracująca w szpitalu przy kobietach, które rodzą dzieciaczki odrazu domysliła się o co chodzi i zabrała mnie na szpital, gdzie lekarz stwierdził że trzeba podać leki na utrzymanie ciąży. I nie potrzebowałam do tego leków a mogłam naprawde stracić dziecko. Spędziłam 3 dni w szpitalu, na szczeście wszytsko udało się unormować i wróciłam do domu. W szkole pojawiłam się dopiero w kolejnym tygodniu, kontakt z "ojcem" dziecka urwałam, stwierdziłam że sama sobie poradze, że nie potrzebuje kogoś kto się boi wziąść odpowiedzialności za to co się stało. I tak minął prawie miesiąc, mineły święta, przyszedł Sylwester...